1

Gratulacje - otrzymałeś darmową dostawę

Kwota:

167.00 PLN

Zobacz koszyk Zamówienie

No dobra, ale co z FUSAMI PO KAWIE?

24 listopada 2022

To nie będzie krótki wpis. Powód jest prosty – TO, o czym chcę napisać, ma tyle zastosowań, że po prostu nie sposób zamknąć się w kilku zdaniach. A wydawałoby się, że sprawę można rozwiązać szybko wyrzucając TO do śmieci!

Okej, dość sekretów. Owo TO, które mam na myśli, to po prostu… fusy po kawie. Tak, są odpadem (uwaga! nie śmieciem, nie używam tego słowa wobec rzeczy/produktów które mogą się jeszcze przydać ). Jak cennym odpadem, mam nadzieję, przekonacie się docierając do końca tego tekstu.

Wytrawni kawosze, ale być może i osoby dopiero zgłębiające tajniki ciemnego naparu, powiedzą, że to nic nowego. Przecież jest cascara. To również swego rodzaju „odpad” powstający przy produkcji ziaren kawy. Ale fusy?! No właśnie…

  1. Fusy dla ciała:

Nie będę proponował ich ponownego zaparzania, choć niektórzy z was może pamiętają czasy tzw. dolewek do naparu, który w wielu domach błędnie był nazywany „kawą po turecku” (potraktujmy to jako błędną ścieżkę ewolucji). Na początek coś dla ciała. Okazuje się, że zawarta w kawie kofeina nie tylko stawia nas na nogi o poranku, ale także ma dobry wpływ na skórę.

Fusy po naparze mogą posłużyć jako materiał do peelingu twarzy i ciała. Systematycznie stosowane ograniczają widoczność cellulitu, redukują zaczerwienienia, poprawiają jędrność skóry. Fusy można stosować bez dodatków. Są też przepisy zalecające np. zmieszanie ich z białkiem jajka albo ulubionego olejku (to propozycje do masażu twarzy). W internecie jest też bez liku propozycji oczyszczania całego ciała z użyciem kawowych fusów. Przytoczę jeden z ciekawiej brzmiący. Do wykonania peelingu potrzebne będą:

  • szklanka fusów

  • dwie marchewki (nieduże)

  • glinka kosmetyczna

  • woda

Na początek kawowe fusy należy zmieszać z utartą marchewką. Glinkę trzeba zmieszać z wodą (według wskazań producenta, ale najczęściej w stosunku 3 do 1 – 3 łyżeczki glinki, jedna wody). Kolejnym etapem jest połączenie wszystkich składników, aż do uzyskania w miarę jednolitej konsystencji. Peeling można nakładać na ciało (z wyjątkiem twarzy i szyi) i przez kilka minut delikatnie masować. Po zabiegu myjemy skórę delikatnym mydłem.

       2.Fusy dla roślin:

Co jeszcze może nam zaoferować „kawowy odpad”? Spieszę wyjaśnić. Wiecie, że fusy zawierają mnóstwo fosforu, potasu, magnezu i związków azotu? Są doskonałym nawozem do kwiatów doniczkowych, ozdobnych roślin ogrodowych, a nawet w przydomowym warzywniaku.

I tak, fosfor – obok potasu i azotu – jest uważany za jeden z najważniejszych makroelementów potrzebnych roślinom do życia. Wzmacnia system korzeniowy i poprawia jakość gleby. Przy jego brakach rośliny będą rachityczne. W przypadku niektórych gatunków fosfor wpływa na lepsze owocowanie. Potas stymuluje wzrost, wpływa również korzystnie na gospodarkę wodną roślin oraz ich przemianę materii. Oprócz tego wzmacnia ich odporność na wahania temperatur czy wilgotności powietrza. Związki azotu odpowiadają za wzrost i kondycję poszczególnych części roślin (na ich niedobór wskazują poblakłe lub żółknące liście). Magnez poprawia proces fotosyntezy i zmienia twardość wody. Krótko mówiąc, fusy z kawy są supernawozem i jeśli w domowych warunkach chcemy poprawić kondycję naszych roślin, nie można wymarzyć sobie lepszego środka!

3. Fusy jako nawóz:

Nawóz z fusów najlepiej nadaje się dla gatunków, które lubią kwasowe podłoże. Można przygotowywać go na bieżąco. Odpowiednia proporcja to 2 łyżeczki fusów na 250 ml wody. Nawóz jest gotowy w momencie, gdy fusy napęcznieją. Zawarte w nim związki będą uwalniały się stopniowo dlatego podlewanie nim należy powtarzać w odstępach dwu-trzytygodniowych.

4. Fusy na owady:

Kawowe fusy zamieszane z sokiem z cebuli i czosnkiem można rozpylić na roślinę zaatakowaną mszycami lub przez mrówki. Taki roztwór należy stosować co kilka dni i powtarzać opryski aż owady znikną.

5. Fusy do podłoża:

Wysuszone fusy z kawy mogą posłużyć jako środek wzbogacający podłoże do posadzenia roślin. Dodaje się je do ziemi przeznaczonej dla kwiatów doniczkowych. Jeżeli posiadamy więcej materiały można go zmieszać z ziemią ogrodową na wkatnych lub warzywnych rabatkach. W tym przypadku fusy należy przysypać warstwą ziemi, by nie wypłykał ich deszcz lub nie wywiał wiatr.

     6. Fusy w kompoście:

Bardziej zaawansowani ogrodnicy, którzy mają przydomowy kompostownik, koniecznie powinni kawowe fusy dosypywać do pryzmy. w ten sposób wzbogacą kompost o cennie składniki (o których pisałem wyżej). Są teorie mówiące o tym, że zapach kawy przyciąga dżdżownice, które chętniej zagnieżdżają się w kompostowanej pryzmie. Dzięki ich pracy składowicko lepiej będzie się napowietrzało, a przez to kompost szybciej osiągnie pożądaną konsystencję.

     7. Fusy i grzyby:

Odpowiednio przygotowane i wzbogacone fusy po kawie są doskonałym podłożem do uprawy grzybów. Cédrica Péchard, francuski agrotechnik ustawił w Paryżu kontener, w którym rosną boczniaki. Holender Siemen Cox na miejską farmę grzybów zaadaptował dawny budynek basenu w centrum Rotterdamu. W wielu miejscach na świecie w ten sposób produkuje się boczniaki na skalę przemysłową. Ale nawet w domowym zaciszu można spróbować takiej hodowli na fusach. W internecie dostępne są gotowe zestawy kawowego podłoża z zaszczepioną grzybnią.

     8. Fusy na chodniku:

Na koniec jako ciekawostkę przytoczę pomysł władz Lwowa, który znalazł naśladowców w Krakowie i Warszawie. Otóż Ukraińcy zastosowali fusy po kawie jako środek do posypywania oblodzonych i zaśnieżonych chodników. Uznali, że to zdecydowanie korzystniejsze rozwiązanie dla miejskiej roślinności, niż sypanie soli drogowej. Do tego jak przyjemnie musiało się spacerować takimi uliczkami pachnącymi kawą…

Niemniej trudno sobie wyobrazić, że takie rozwiązanie dałoby się zastosować na większą skalę. Wyobrażacie sobie ile filiżanek kawy musieliby wypić poznaniacy, by fusów wystarczyło choćby na wszystkie chodniki Starego Rynku? Ale posypanie wjazdu do garażu lub alejki prowadzącej do furtki jest już bardziej możliwe.

Życie bez kawy się nie liczy, 

Paweł

Źródła:

poradnikzdrowie.pl

murator.pl

technologzywnosciradzi.pl

shutterstock.com

Paweł Pliszka

W życiu robił wiele rzeczy: był dziennikarzem, urzędnikiem, monterem instalacji fotowoltaicznych. Nie ważne czy był na dachu czy za biurkiem zawsze znajdował czas na kawę. Czarną i bez cukru. Docenia nawet te mniej udane napary, ale tylko w dobrym towarzystwie. 🙂 Na codzień szalenie kocha swoje dzieciaki, Tatry i dobrą książkę.

Podziel się z innymi!

Poprzedni wpis
Kolejny wpis